Sunday, 24 February 2013

Leavesden Studios Part1



Moje obecne miejsce zamieszkania od Watford dzieli niecałe osiemnaście mil, a przecież każdy fan Rowling orientuje się co właśnie pod tym miastem się znajduje... Według mnie nie ma 'największych', czy 'najwierniejszych' fanów jej książek, czy filmów na ich podstawie. Na pewno są jednak prawdziwi fani, ale nie tylko tacy, którzy byli z Harrym od samego początku, a wszyscy, którzy kochają i szanują go z całego serca, na prawdę i na zawsze...
Leavesden jest stosunkowo małą miejscowością znaną przede wszystkim z faktu, iż kręconą tam wszystkie osiem filmów o młodym czarodzieju- Harry'm Potter'ze. Warner Bros całkowicie wykupiło studio w 2010 roku i od tamtej pory pełną nazwą jest właśnie Warner Bros. Studios. 


O tej wycieczce marzyłam długi czas (jeszcze przed wielkim otwarciem wiedziałam, że kiedyś tam na pewno pojadę), ale nigdy nie miałam (w sumie to nie mieliśmy) czasu, aby to marzenie spełnić. Jednak moja kochana mamusia postanowiła zrobić nam niespodziankę i kupiłyśmy bilety. 
Nie jestem w stanie opisać tego uczucia, gdy moim oczom ujrzało się te cudowne studio, które wbrew pozorom jest przeogromne - dokładnie takie, o jakim opowiadał Robert w jednym z wywiadów. Ponoć człowiek doznaje 'motylków w brzuchu' gdy się zakochuje - mnie przyszło odczuwać to fantastyczne uczucie przez cały pobyt w Warner Bros. Studio Tour. 




Pani, która oddawała nam w ręce bilety była tak miła, że zapytała się, czy chcemy więcej niż jeden paszport - chyba poznała, że jestem ogromną fanką. Poza tym trafiliśmy na tydzień różdżek, o którym (nie martwcie się) opowiem w później. Ustawiliśmy się w kolejkę i czekaliśmy, aż w końcu nas wpuszczą do środka - na szczęście podczas czekania mogliśmy głębiej przyjrzeć się różnego rodzaju zdjęciom i komórce pod schodami, a pod sam koniec dostaliśmy kilka cennych (w niektórych momentach śmiesznych) rad od pracowników muzeum.
Na samym początku weszliśmy do pierwszej sali, którą nazwałabym 'poczekalnią', aż poprzednia grupa wyjdzie z kolejnej. Mogliśmy tam oglądać plakaty poszczególnych części filmu w różnych językach - między innymi w polskim. Później kilka słów od naszego przewodnika i krótki film, o tym jak powstała ta cudowna historia. Za kolejnymi drzwiami znajdowało się małe kino, w którym znowu dowiedzieliśmy się trochę o muzeum, oraz o filmie. Mój mały przystojniak siedział mi na kolanach powtarzając, że się boi, ale że mu się podoba. Poza tym to nauczyłyśmy go mówić 'Harry Potter' - rośnie nam kolejny fan. 
Następnie ekran kina podniósł się wysoko w górę, a naszym oczom ujrzały się drzwi... Dokładnie te same drzwi, które prowadzą do WIELKIEJ SALI. Nasza przewodniczka powiedziała 'Welcome to Hogwarts', a ja poczułam się dokładnie jak Harry, Ron, Hermiona, oraz reszta uczniów w pierwszej części o Kamieniu Filozoficznym. Nasza przewodniczka po raz ostatni opowiedziała nam troszkę o tym magicznym miejscu, oraz dodała kilka wspaniałych ciekawostek między innymi o podłodze, którą można znaleźć w wielu starych Brytyjskich zamkach i kościołach. Wiedzieliście, że w sali tak na prawdę znajdują się tylko dwa długie stoły? Albo, że Snape nigdy nie zmieniał swojego kostiumu? Oczywiście ktoś taki jak ja musiał poodtykać wszystkiego co znajdowało się na stołach.. Z sali wyszliśmy praktycznie ostatni, po czym udaliśmy się do reszty tego wspaniałego miejsca. 




Tuesday, 5 February 2013

Smells like photography

 Mogę śmiało powiedzieć, że jestem blogowiczką o tysiącach zainteresowań. Miłośniczka spacerów, a nawet wspinaczek górskich, damska wersja 'kibola' żużlowego, maniaczka czytania książek, oraz słuchania muzyki - chociaż w środowisku (tudzież przy nieznajomych osobnikach płci przeciwnej) uchodzę raczej za maniaczkę zespołu One Direction, czy przeboju 'baby' niż za fankę Green Day'a, starej i punkowej Avril Lavigne, czy Maroon5. Jest tak dlatego, że oprócz tych całkiem 'męskich' zdolności kocham makijaż, modę i...fotografię. 


Zdaję sobie jednak sprawę, że jeszcze daleko mi do profesjonalnego fotografa (typu Christian Ploeger, czy nawet osiedlowy fotograf weselny), ale używam zwykłego Pentax, w dodatku bez żadnych dodatkowych obiektywów, czy innych dodatków. Ten 'profesjonalny' fotograf mnóstwo różnych kamer, statywów, oraz rzeczy, o których moje (w tym wypadku) 'nędzne' ucho nie było w stanie usłyszeć. A ja? Nietypowa, ale jednak zwykła nastolatka umiem jedynie ustawić ostrość. Jednak jest we mnie coś co sprawia, że wybiegam z tłumu tych 'zwyczajnych' i 'nieprofesjonalnych', ponieważ wiem jak trzeba zrobić zdjęcie, aby zaciekawić ludzkie oko, a przede wszystkim - zabawa z aparatem w ręku sprawia mi ogromną przyjemność.  

         
 Uważam, że powinniśmy korzystać ze wszystkiego co zostało dla nas stworzone. Chcesz palić papierosy? Rób to jeżeli nie przeszkadzają Ci tego konsekwencje. Chcesz brać narkotyki? Rób to, ale trzymaj się z daleka ode mnie. Chcesz wspinać się po drzewach nawet pomimo swojego dorosłego wieku? Rób to. Chcesz fotografować wszystko w około? Rób to. Chcesz założyć wspaniały dom? Zrób to. Chcesz spełnić wszystkie swoje marzenia? Dąż do tego, a na pewno nie pożałujesz bo wiecie co? Życie mamy tylko i wyłącznie jedno, więc korzystajmy z niego, bierzmy garściami póki możemy, póki jesteśmy zdrowi, bierzmy to czego inni tak strasznie się boją, pokażmy, że wcale nie potrzeba 'umieć', lecz warto 'próbować'. Najlepsza metoda na udane życie? Najprostsza, a mianowicie popularna metoda prób i błędów, ponieważ człowiek powinien umieć uczyć się poprzez własne potknięcia, a nie wpatrywanie się  innych. Nie umiesz czegoś zrobić, ale o tym marzysz? Próbuj, a na pewno Ci się uda...