Monday 28 January 2013

Smells like books

Oprócz żużla, kosmetyków, czy mody, jestem wielką miłośniczką książek. Czasami wydaje mi się, że zostałam już jedyna na tym świecie. W moim towarzystwie mało jest takich osób - jeszcze czytających, ale ostatnio uwierzyłam w powiedzenie, że pozory mylą - chociaż łatwe to nie było... Jednak jako osoba przekonywująca do czytania, umiem już stwierdzić dlaczego przychodzi to ludziom z tak wielką trudnością. Wiecie, że mam kolegę 'rapera'? Jest on najbardziej gorliwym przeciwnikiem czytania jakiego znam, a przecież to rozwija wyobraźnię i jakby tego jeszcze było mało- zwiększa nasz zasób słów, więc czy taka osoba, która próbuje zaistnieć na takim, a nie innym rynku, nie powinna tego doceniać? Jego problem polega na tym, że nigdy nie czytał książki, która by go zainteresowała. Właśnie tacy ludzie najczęściej nie lubią i nie rozumieją sensu ich istnienia. Jest mnóstwo czynników, które powodują, że mają oni takie myślenie. Edukacja, wychowanie, środowisko, w którym się obracamy. Mój tata od zawsze siedział z nosem w książkach historycznych na przykład na temat wojen, czy średniowiecza, a mama sięgała po wyciskacze łez i różnego rodzaju dramaty. Wieczorami czytali i nam. W przedszkolu nauczyłam się czytać, a w szkole doskonaliłam swoją pisownie - jak większość z nas. Z czasem jednak książki zaczęły robić się coraz grubsze i coraz nudniejsze. Przestałam po nie sięgać. Lektury- komu to potrzebne? Jednak coś mnie uratowało przed całkowitą nienawiścią do książek. Pani Rowling i jej cudowna seria opowieści o Harry'm Potter'ze. Lektur nie przeczytałam w swoim życiu dużo- kto wie? może kiedyś to nadrobię. Przeczytałam też całą sagę Zmierzch, oraz stałam się oficjalną fanką Nicholas'a Sparks'a i jego cudownych powieści miłosnych. 



Nicholas Sparks jest moim ulubionym pisarzem. Większość ludzi uważa, że wszystkie jego książki są podobne bo opowiadają o miłości, często też pisarz ten dodaje wątki wojenne - jego postacie to bardzo często Marines, lub Szeryfowie małych miasteczek, ale ja go uwielbiam.. Może za to, że z każdą książką zaczynam wierzyć w prawdziwą miłość? Albo dlatego, że czytając każdą kolejną powieść mam wrażenie jakbym czytałam następną część poprzedniej? Albo, że jego pisownia (pomimo swojej prostoty) tak strasznie mnie wciąga. 
Szczęściarz opisuje historię młodego żołnierza piechoty morskiej o imieniu Logan, który podczas jednego dnia pobytu w Iraku znajduje zdjęcie pięknej Elizabeth.. Oczywiście mężczyzna nie zna jej imienia, ani nazwiska, a fotografię zawiesza na tablicy informacyjnej. Niestety po zdjęcie nikt się nie zgłasza, a przyjaciel chłopaka twierdzi, że może to być swego rodzaju 'talizman', który uchroni go od złych rzeczy. Po jakimś czasie od powrotu na ojczyznę chłopak przeżywa ogromną traumę, po której zaczyna wierzyć Victor'owi. Postanawia odnaleźć kobietę ze zdjęcia, aby odpłacić się/podziękować jej za uratowanie życia. Okazuję się, że Beth ma wspaniałego syna Bena, a mężczyzna, który zgubił to zdjęcie to jej ukochany bart, który zginął podczas jednego z patroli. 
Książka opowiada nie tylko o prawdziwej miłości, ale także o wierności czy przyjaźni międzyludzkiej i zwierzęcej... Mnie osobiście bardzo podobały się ostatnie rozdziały, w których ryczałam jak głupia. Po przeczytaniu książki postanowiłam też oglądnąć film i stwierdzam, że jest on przepiękny, ale nie do końca wszystko wyjaśnia, a końcówka również nie jest taka zagadkowa jak w książce.

Na Zakręcie jest pozycją, którą poleciłabym przeczytać jako pierwszą, każdemu kto jeszcze nie miał styczności z tym oto pisarzem. Polecam zaplaić sobie świeczki/po przeczytaniu zrozumiecie aluzję z tym związaną. 
Miles Rayan pełni funkcję zastępcy szeryfa w małym miasteczku -New Bern- w Karolinie Północnej. Od dwóch lat samotnie wychowuje on cudownego synka o imieniu Jonah. Missy (matka chłopca, oraz żona Milesa) zginęła podczas wypadku samochodowego, który według mężczyzny wcale nie był wypadkiem, a typowym zabójstwem z premedytacją. Cały swój czas przeznacza na znalezienie sprawcy, nie dopuszcza myśli, że mógłby się jeszcze raz zakochać....Romans z nauczycielką syna jendak wszystko zmienia, ale czy ten związek  jest w stanie wytrzymać ciężkie próby związane z przeszłością? 
Oprócz typowego narratora, miejscami książkę opowiada 'osoba trzecia', która jest sprawcą wypadku samochodowego. Przez długi czas zastanawiamy się kto to może być, a z otwartą buzią, w ogromnych szoku czytamy ostatnie rozdziały, w których osoba ta podaje swoje imię. 

' W życiu rzadko daje się określić dokładnie początek czegokolwiek, tę chwilę, kiedy spoglądając wstecz, możemy z całą pewnością stwierdzić, że właśnie od tego wszystko się zaczęło. Jednakże czasami zdarza się, że los krzyżuje się z naszym codziennym życiem, zapoczątkowując łańcuch zdarzeń, których konsekwencji nie potrafimy w żaden sposób przewidzieć' 

Saturday 19 January 2013

Smells like winter


(kurtka H&M, szalik Tesco, torba River Island)

Wczoraj spadł u nas śnieg i przed ostatnią lekcją zamknęli nam szkołę, a BBC nagrywało ten piękny widok w mieście, więc jeżeli ktoś ogląda angielskie wiadomości to może mógł mnie tam zobaczyć..W każdym bądź razie przedstawiam wam nową odsłonę mnie..:) Postanowiłam, że czas, aby coś w sobie zmienić. Nie wiem czy Wam się spodoba, ale uważam, że zmiana wyszła mi na lepsze, ponieważ moje włosy są teraz o wiele zdrowsze, a ja, choć czuję się odrobinę inaczej to myślę, że do twarzy mi w brązie. Zapodziałam niestety gdzieś moją ukochną czapkę z H&M, która dawała mi tyle ciepła, że nawet sobie nie wyobrażacie. 


Macie rodzeństwo? Bo ja mam, starszego brata, starszą siostrę, oraz bliźniaczkę. Ta ostatnia jest moim kompanem, druhem życia codziennego - najlepszą przyjaciółką! Spędzam z nią tyle czasu, że jestem w stanie napisać o niej grubą książkę- pełną cudownych momentów biografię. Przedszkole, szkołę, oraz początki edukacji angielskiej zawsze spędzałyśmy razem, więc nigdy nie czułam się samotna. Zawsze miałam kogoś z kim mogłam porozmawiać, wyżalić się, a nawet wypłakać. Ona jest ze mną pomimo wad, humorów i mojego 'czernego charakterku', a ja jestem przy niej-dla niej. Oczywiście kłótnie są domeną dnia codziennego, ale one pozwalają nam kształtować nasze charaktery i odnaleźć się w 'dorosłym' życiu, które zbliża się wielkimi krokami. Nie umiem nawet powiedzieć jak wyglądałoby życie bez niej. Z resztą rodzeństwa nie mam, aż tak bliskiego kontaktu, co nie oznacza, że nie mam go w ogóle. Wydaje mi się, że im większa różnica wiekowa między ludźmi, tym gorszy kontakt z nimi posiadamy. Moje starsze rodzeństwo ma już praktycznie swoje własne rodziny, domy, a my wciąż nie wiemy kim chcemy zostać w przyszłości. Myślę, że posiadanie takiej siostry to super sprawa - nie zamieniłabym się z nikim innym- czasami chciałabym tylko, abyśmy były do siebie podobne....


(kurtka New Look,szlik Pumpkie, getry ebay, buty shoezone, torebka RI)