Jestem największym fanem Świąt jakiego znam. Jest to najcudowniejszy czas w roku, który możemy spędzić ze swoimi przyjaciółmi i rodziną. Wszystko wygląda cudownie, że mam gdzieś tą przerażająco zimną pogodę. No dobra.. Mam gdzieś tę pogodę, ale tylko i wyłącznie wtedy kiedy mogę oglądać Grincha i siedzieć z kubkiem gorącej czekolady, owinięta w najcieplejszy kocyk.
Uwielbiam zapach żywej choinki, mandarynek i cynamonu - kojarzą mi się ze świątami, chociaż w moim domu prawdziwa choinka zawitała pierwszy raz od kilku lat. Tęskniło nam się również do szklanych bombek, więc w tym roku kilka zakupiliśmy - między innymi brytyjski czerwony autobus i budkę telefoniczną (john lewis). Uwielbiam wspólne ubieranie choinki, chociaż mam wrażenie, że z roku na rok robi się to mniej ekscytujące. Czasem chciałabym nie dosrastać, chciałabym zostać dzieckiem, którym już długo nie jestem. Najbardziej brakuje mi tej magii związanej ze świętami, która wciąż mnie odwiedza, ale z każdym rokiem słabnie. Kiedyś już od pierwszego grudnia ją czułam, a teraz nie mam nawet czasu zajrzeć do kalendarza, aby sprawdzić jaki mamy dzień...
Piszę ten post zapatrzona w 'Złodziejkę Książek' i chyba dlatego tak słabo mi idzie. Film jest tak ciekawy, że straciłam całą wenę - miałam pisać o Świętach, a ten film raczej taki nie jest. Chociaż szczerze mówiąc to oglądanie filmów zimną jest o wiele lepsze, niż normalnie w ciągu roku. Jeżeli chodzi o typowo świąteczne to uwielbiam Grincha, Elfa i Kevina Samego w Domu, ale te zwyczajne filmy też są cudowne - ważne, aby oglądać razem z całą rodziną.